Światowa Organizacja Zdrowia przygotowuje grunt pod najbardziej radykalne zmiany w historii rynku tytoniowego. Na listopadowym szczycie w Genewie ma zostać przedstawiony katalog działań, które wprost uderzają w plantatorów i producentów: od ograniczeń w sprzedaży po całkowite wygaszanie upraw. Polscy rolnicy biją na alarm: jeśli te rekomendacje wejdą w życie, tysiące rodzinnych gospodarstw stanie na krawędzi, a budżet państwa straci dziesiątki miliardów złotych.
Polska w pierwszej linii frontu
Nie mówimy o niszowej gałęzi gospodarki. Polska to trzeci producent surowca tytoniowego w całej Unii, odpowiadający za około 18 proc. unijnej produkcji. W kraju działa ok. 3,5 tys. gospodarstw wyspecjalizowanych w tej uprawie, a łącznie z przetwórstwem i handlem sektor daje blisko 29 tys. pełnych etatów. Jeśli doliczyć rolników, podwykonawców i transport to nawet pół miliona osób utrzymuje się dzięki tytoniowi.
Eksport pokazuje jeszcze większą skalę. Według danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w pierwszej połowie 2025 roku wartość sprzedaży tytoniu i wyrobów tytoniowych za granicę sięgnęła 2,3 mld euro. To najważniejsza pozycja w polskim eksporcie rolno-spożywczym – większa nawet niż drób (1,9 mld euro) czy produkty mleczne (1,5 mld euro).
Do tego dochodzą podatki. Z akcyzy na wyroby tytoniowe państwo co roku inkasuje ok. 28 mld zł, to blisko 8 proc. wszystkich dochodów budżetowych.
WHO: od zakazu filtrów po „tytoniowe pokolenie bez przyszłości”
Na liście rekomendacji WHO znalazły się m.in.:
- ograniczenie liczby punktów sprzedaży i zakaz lokowania ich w pobliżu szkół,
- likwidacja wszelkich promocji, rabatów i zachęt dla sprzedawców,
- polityka minimalnych cen, by uniemożliwić sprzedaż tańszych marek,
- zakaz sprzedaży papierosów osobom urodzonym po określonym roku („tobacco-free generation”),
- stopniowe wycofywanie filtrów z papierosów ze względów środowiskowych,
- zakończenie dopłat dla plantatorów i obciążenie branży kosztami recyklingu niedopałków.
Rolnicy ostrzegają, że te rozwiązania oznaczają jedno: marginalizację europejskich producentów i otwarcie rynku na import z krajów trzecich, takich jak Indie, Pakistan czy Brazylia, gdzie standardy pracy i ochrony środowiska są nieporównywalnie niższe.
Rolnicy bez wsparcia rządu
Plantatorzy domagają się, by Polska aktywnie zabrała głos na listopadowym szczycie w Genewie. Apelują o obecność przedstawicieli resortu rolnictwa w delegacji i sprzeciw wobec prób odejścia od zasady jednomyślności w głosowaniach. – Przyjęcie systemu większości kwalifikowanej oznaczałoby, że państwa bez własnych upraw będą decydować o naszym losie – ostrzegają przedstawiciele Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników.
Na razie jednak ze strony rządu nie ma reakcji. Odpowiedzialnym za koordynację działań jest wiceminister spraw zagranicznych Ignacy Niemczycki, ale – jak mówią rolnicy – „nie kiwnął palcem” w sprawie ich apeli.
Szara strefa rośnie w siłę
Eksperci zwracają uwagę, że likwidacja legalnej produkcji nie rozwiąże problemu palenia. Wręcz przeciwnie – może doprowadzić do gwałtownego rozwoju szarej strefy. Dane Krajowej Administracji Skarbowej pokazują, że już teraz co roku wykrywa się setki nielegalnych fabryk i magazynów papierosów.
Według raportu Instytutu Almares, w pierwszym półroczu 2025 roku udział szarej strefy w polskim rynku tytoniowym wzrósł z 4 do 7 proc. Warsaw Enterprise Institute ostrzega, że historia z lat 2011–2014 może się powtórzyć – zbyt szybkie podwyżki akcyzy doprowadziły do 20-proc. udziału nielegalnych papierosów w rynku i spadku wpływów budżetowych o 1 mld zł.
Co dalej?
Szczyt COP11 odbędzie się w Genewie w dniach 17–22 listopada. Tam zapadną decyzje, które mogą na lata ukształtować przyszłość sektora tytoniowego w Europie. Polska, jako tytoniowy lider UE, ma w tej debacie szczególnie wiele do stracenia.
Rolnicy liczą, że tym razem rząd stanie po ich stronie. – Stawką jest przyszłość polskiej wsi i gospodarki – mówią zgodnie przedstawiciele branży.
