Polska branża tytoniarska znalazła się w punkcie zwrotnym. Plantatorzy mówią otwarcie: kolejne regulacje, w tym procedowany projekt UD213, mogą doprowadzić do bankructwa tysięcy gospodarstw i de facto osłabić cały sektor, który od lat stanowi ważną część krajowej produkcji rolnej. Rolnicy podkreślają, że nowe przepisy nie tylko nie rozwiązują problemów, ale generują kolejne i to w momencie, gdy branża jest już przeciążona wcześniejszymi zmianami.
Rosnąca presja i listopadowy protest. Rolnicy mają dość niepewności
3 listopada plantatorzy tytoniu zorganizowali ogólnopolski protest w Warszawie. Ich głównym celem było zwrócenie uwagi na narastający chaos legislacyjny. Kolejne zmiany przepisów wprowadzane są z dużą częstotliwością, a brak stabilności utrudnia podejmowanie decyzji inwestycyjnych i planowanie produkcji nawet na najbliższy sezon.
W Polsce funkcjonuje ponad 7 tysięcy gospodarstw zajmujących się uprawą tytoniu. To produkcja wymagająca wysokich nakładów finansowych, specjalistycznego sprzętu i doświadczenia. Wielu rolników zaznacza, że tytoń nie jest jedną z wielu możliwych upraw – to wyjątkowo wymagająca i kapitałochłonna branża, której nie da się odbudować z dnia na dzień, jeśli zostanie zniszczona decyzjami regulacyjnymi.
Związki plantatorów z Augustowa i Grudziądza zwróciły się do Ministerstwa Rolnictwa z prośbą o pilne zwołanie konferencji uzgodnieniowej. Chcą przedstawić własne stanowisko oraz zaproponować zmiany, które mogłyby ustabilizować sytuację. Ich zdaniem głos środowiska jest pomijany, a skutki nowych przepisów będą nieodwracalne.
Projekt UD213 – nowe regulacje, nowe ryzyko
Najwięcej emocji budzi procedowany projekt UD213. Plantatorzy, ale także część przedstawicieli resortu rolnictwa, uważają, że proponowane w nim rozwiązania nie odpowiadają na realne potrzeby rynku i dodatkowo wprowadzają nieuzasadnioną niestabilność.
Szczególnie kontrowersyjny jest planowany zakaz stosowania aromatów w saszetkach nikotynowych. Choć produkty te nie zawierają tytoniu, rolnicy wskazują na efekt domina: jeżeli alternatywy zostaną wycięte z rynku, presja regulacyjna skupi się na tradycyjnych wyrobach tytoniowych, a to uderzy bezpośrednio w plantatorów.
Rynek po wstrząsach. Rok 2025 już przyniósł dotkliwe zmiany
Plantatorzy przypominają, że branża dopiero oswaja się z regulacjami, które weszły w życie w 2025 roku.
W kwietniu na saszetki nikotynowe nałożono pełną akcyzę, drastycznie podnosząc ich ceny. W czerwcu wprowadzono zakaz sprzedaży nieletnim oraz ograniczenia w dystrybucji: zlikwidowano sprzedaż internetową i sprzedaż w automatach.
Zmiany te uzasadniono koniecznością ochrony zdrowia młodzieży, ale jednocześnie mocno zaburzyły one stabilność rynku. Rolnicy obawiają się, że kolejne restrykcje doprowadzą do jeszcze większego chaosu.
Ekonomiczne konsekwencje mogą być poważne
Według plantatorów, projekt UD213 nie tylko nie rozwiąże problemów, ale podważy i tak już nadwyrężony bilans finansowy państwa. Zakazy nie eliminują popytu – przenoszą go do szarej strefy. A ta, jak podkreślają eksperci związani z branżą, w Polsce działa na ogromną skalę.
To oznacza spadek wpływów z akcyzy, wzrost nielegalnego importu oraz większe ryzyko dla konsumentów, którzy mogą trafić na produkty wielokrotnie bardziej szkodliwe.
– Jeśli zakażemy uprawy czy sprzedaży tytoniu w Polsce, pojawi się szara strefa – ludzie będą palić papierosa, który będzie 5 razy bardziej szkodliwy, niż jest w tej chwili. – podkreśla Krzysztof Konieczny
Branża apeluje o rozmowę. To może być ostatni moment
Plantatorzy liczą, że rząd wstrzyma prace nad projektem i zorganizuje zapowiadaną konferencję uzgodnieniową. W ich ocenie tylko rzeczywisty dialog umożliwi stworzenie przepisów, które jednocześnie będą chronić interes publiczny i nie doprowadzą do ekonomicznego upadku kilku tysięcy gospodarstw.
Ostrzegają, że bez tego Polska może stracić własną produkcję, uzależnić się od importu i oddać kolejne segmenty rynku w ręce nielegalnych dostawców.
To sygnał, że regulacje dotyczące wyrobów nikotynowych wymagają większej rozwagi, a decyzje o tak dużym wpływie społecznym i gospodarczym nie mogą być podejmowane w pośpiechu.
